wtorek, 25 września 2012

Roździał 4

- Potem się dowiesz - powiedział patrząc się na mnie
- Ok no to chodź powiesz mi - uśmiechnęłam się do niego
Poszliśmy trochę dalej od naszych znajomych.
- Charli... mogę ci zaufać? - zaczął błagalnym głosem patrząc w ziemię, a ja w tej chwili popatrzyłam na niego.
- Tak, oczywiście - odpowiedziałam niewiedząc co chce mi przez to powiedzieć.
- Bo... taka osoba potrzebuje teraz wsparcia... to jest chłopak, on jest teraz bardzo smutny... - opowiedział Niall po chwili namysłu.
- A czy ja znam tego chłopca? - spytałam, ale wiedziałam kto nim był.
- Tak i on ciebie też
- A czemu on jest smutny?
- Yyy ma kłopot... powiedzmy dotyczący... yyy... dziewczyny
- Ok pomogę mu
- Dzięki jesteś kochana - przytulił mnie i poszliśmy do reszty. Gadaliśmy i śmialiśmy się, a ja wciąż myślałam o TYM chłopcu, o którym opowiadał mi Nialler. Zaczęło padać, wiać wiatr i grzmieć. Chłopaki odprowadzili nas do ich domu i tam dokończyliśmy rozmowę. O godzinie 1:20 w nocy wróciliśmy do domu. Mama wróciła już z pracy i nie łatwo było się wymigać.
- Gdzie byłyście?! - krzyknęła, a my patrząc się jedna na drugą powiedziałyśmy razem.
- U chłopaków
- CO?! co tam robiłyście o tak późnej poże?! - powiedziała ze złością, a ja zadrżałam
- Mamo... - położyłam jej rękę na ramieniu i przechyliłam lekko głowę na bok potem powiedziałam kiwając ją - zaufaj mi nic się nie stało - uśmiechnęłam się i poszliśmy do swoich pokoi.

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Znałam już One Direction bardzo dobrze. Niall był moim najlepszym kumplem. Pocieszał mnie, przytulał, ale bardzo często robił to drugie. Znowu myślałam nad TYM chłopcem, o którym mi opowiadał Nialler. Napisałam mu sms-a : ''Hej Niall jak nie masz nic do roboty to może pójdziemy do parku muszę z tobą pogadać''. Nie musiałam długo czekać bo po 2 minutach dostałam odpowiedz : ''Pewnie może być za 15 minut? Odpisałam mu twierdząco. Ubrałam się w to : <kliknij> , spiełam włosy w niedbałego koka i wyszłam z domu.

***
Doszłam do parku, a Niall już tam czekał. Usiadłam koło niego na ławce i zaczęłam rozmowe.
- Myślałam o tym co mi powiedziałeś i sądzę, że... - uśmiechnęłam się do niego -  pomogę CI z tą dziewczyną - zaniemuwił
- Aaalee... to nie o mnie chodziło - wymamrotał, a ja się zarumieniłam i spuściłam głowe
- To o kogo chodziło?
- O... Harrego... - wyjąkał patrząc się na mnie - pomożesz mu?
- Pewnie, ale trzeba było tak od razu - uśmiechnęłam się - ok jak mamy już to za sobą to może pójdziemy na kawe?
- Super pomysł
Oczami Roki
No pięknie Niall i Charli poszli gadać, a mnie zostawili samą z Sofi i chłopakami z 1D no nie zupełnie byłam sama...Ale mimo to muszę przynajmniej UDAWAĆ zadowoloną. Jakoś nie miałam ochoty na śmiech, ale mimo to powtarzałam sobie : ROKI UŚMIECH DASZ RADE!   Uhh... mam taką nadzieję no coż chyba trzeba będzie się zbierać bo jakoś nie sądzę żeby chciało mi się tu tak dalej siedzieć i wymuszać uśmiech.
- Może już pujdziemy? - zapytała Sofi co trochę mnie zdezoriętowało bo to ja chciałam zapytać.
- Ok - żuciłam szybko bo jak sami widzicie jestem już kłębkiem nerwów - sorki że podjełam decyzje za was ale też wolała bym już wracać - uśmiechnęłam się
- Nie ma sprawy tylko poczekamy na Charli i Niall'a i możemy iść. - powiedział Harry. Nie minęło pięć sekund jak przyszli. 

Oczami Niall'a
Odprowadziliśmy dziewczyny do domu i sami wróciliśmy do swojego. Byłem zaskoczony tym, że wszyscy chcieli już wracać no ale co zrobić? Poszedłem do lodówki i prawie cały do niej wlazłem bo była taka pusta. Stwierdziłem, że trzeba kupić kilka potrzebnych rzeczy, a mianowicie - JEDZENIE!!! mmmm... na samą myśl cieknie mi ślinka. Ubrałem bluzę bo była już 19 i robiło się zimno. To dziwne, zazwyczaj w lipcu nie jest zimno. 
- Chłopaki wychodzę do sklepu po papu ! Wrócę do godziny! Nie martwcie się! - niewiem po co powiedziałem to ostatnie zdanie bo i tak nigdy się o mnie nie martwią. Traktują mnie jak piąte koło u wozu.  Dosłownie piąte! Powiadomiłem o moim 'spacerku' chłopaków i wyszedłem. Do najbliższego marketu jest spory kawałek. Mogłem wybrać się do sklepu niedaleko domu, ale postanowiłem, że MOJE jedzonko musi mieć więcej 'towarzyszów', a do tego potrzebny mi jest większy wybór. Szedłem ulicom i rozmyślałęm. Mam 19lat muszę zabrać się za szukanie żony! Nie wiadomo ile może mi to zająć! Analizowałem po kolei każdą dziewczynę, którą znałem i nagle...

wtorek, 11 września 2012

Roździał 3

Oczami Charli
Już jest kolejny nudny dzień... chwile przecież już nie jest tak nudno. Nie chciało mi się wstawać, bo była dopiero 7:15, a ja chciałam przypomnieć sobie wczorajszy dzień. Po krótkiej chwili wparowała do mnie Roki. Chyba nie dane mi było pomyśleć.
- Roki co ty wyprawiasz? - spytałam z drobną nutką gniewu w głosie
- Ja... sorki chciałam uciec przed tą wariatką! - powiedziała zaskakując mnie tym. Chciałam coś powiedzieć ale ona znowu ciągnęła wypowiedz. - Chciałam ładnie wyglądać wiec... - zawahała się. Wtedy do pokoju weszła wkurzona Sofi i dokończyła za nią.
- Więc zużyła mi cały szampon i odżywkę! - po tym zdaniu rzuciła się na Roki.
- Dość!!! - Sofi pożyczę ci mój szampon i odżywkę, a ty Roki marsz do pokoju! - dziewczyny spuściły głowy na dół i powiedziały chórem - Dobrze mamoooo... - i wyszły, a ja zerkając jeszcze czy mnie nie widzą ( bo chciałam być poważna ) wybuchłam śmiechem. Ale to nie był zwyczajny śmiech tylko mianowicie taki śmiech : 
- Buhahaha!!!!!!! - Sofi wróciła tyłem do mojego pokoju i powiedziała :
- Wszystko słyszałam - zaraz za nią dobiegł cichy głos z łazienki ( to była  Roki ) - Ja też! - wszystkie zaśmiałyśmy się głośno.
Po naszych ''porannych wygłupach'' zeszłyśmy na dół na śniadanie. Mama zrobiła nam kanapki z szynką i z serem i poszła do pracy. Najadłyśmy się i poszłyśmy do swoich pokoi przygotować się przecież dziś mieli przyjść chłopcy.

Oczami Naill'a
Wstałem o 8:40. Myślałem o dziewczynach, które wczoraj poznaliśmy. Były super i są. Wczoraj gadaliśmy kilka godzin, ale i tak się niczego nie dowiedziałem poza tym, że są z Polski i jak mają na imię ile mają lat i takie tam bzdury. Ahh no nic... Poszedłem do kuchni bo i tak byłem nieźle głodny. Nie rozumiem z czego oni się śmieją przecież jedzenie to podstawa! A szczególnie dla mnie! Zjadłem tosty i popiłem sokiem pomarańczowym. Poszedłem do salonu tak jak myślałem był tam tylko Harry. Wpatrywał się w ekran wyłączonego telewizora i się nie ruszał. Chyba coś go dręczyło... Podeszłem do niego i usiadłem na przeciwko Loczka.
- Coś się stało? - zapytałem z nadzieją, że mi odpowie szczerze
- Nie...nic... - mruknął cichutko, a ja spojrzałem na niego z zaciekawieniem
- Harry... ja wiem, że Louis jest taki, że obcina ci loczki, ale nie martw się... odrosną - uśmiechnąłem się do niego, a on do mnie też tylko, tak jakby miał za chwile na mnie skoczyć.
- Wiem, że chcesz wiedzieć i nie ustąpisz dopóki ci nie powiem, więc... miejmy to już za sobą, ale obiecaj, że nikomu nie powiesz. - powiedział z zatroskaną miną
- Chyba mnie znasz na tyle, że wiesz, że nie powiem nikomu -Harry uśmiechnął się do mnie
- Pamiętasz tą imprezę w zeszły piątek? - zapytał
- Tak, ale co to ma do rzeczy? - odpowiedziałem z pytającym wyrazem twarzy
- To, że poznałem tam dziewczynę... byłem pijany... - posmutniał, spuścił głowę i zaczął płakać
- Co się tam stało?! - byłem już trochę zdenerwowany
- ... to była Eleanor... - zaczął jeszcze bardziej płakać. Ja nic się nie odezwałem, nie mogłem. Po chwili poczułem jak ktoś się go mnie przytula. Odwzajemniłem uścisk i podałem Loczkowi chusteczkę.
- Harry musisz to powiedzieć Louisowi... - odparłem patrząc się w moje buty
- Nie mogę! Ja byłem pijany! Ja nie chciałem! - wstał i zaczął płakać
- Spokojnie, sam dojdziesz do odpowiedniego czynu, a teraz uśmiechnij się bo idziemy do dziewczyn. Po moich słowach Hazza się uśmiechnął i poszedł na górę , a ja za nim. Przebrałem się i wszedłem do pokoju Liama by go obudzić. Miałem na niego pewien tajemniczy sposób. Usiadłem na jego łóżku i powiedziałem :
- Wstawaj!
- Cicho daj pospać - mruknął i przykrył głowę poduszką
- Myślałem, że chcesz zobaczyć Danielle - rzuciłem i powiedziałem sam do siebie - Ok Danielle możesz iść Liam nie chce ciebie widzieć! ( Danielle nie było )
- Co? gdzie jest Dan?! - zerwał się z łóżka i pobiegł na dół, a ja zwijałem się ze śmiechu
- Liam jej nie ma! Hahahahaha - krzyknąłem przez śmiech, a Li wrócił się i zaczął mnie łaskotać. To było trochę dziwne, ale fajne. Przez mój śmiech chłopaki się obudzili i też zaczęli mnie łaskotać.
- Hahahahaha ok ok przestańcie hahahahaha! - chłopaki nie przestawali - Musimy iść do dziewczyn hahahahaha! - w tym momencie zostawili mnie i pobiegli do swoich pokoi, ja nie przestając się śmiać poszłem do swojego.

Oczami Charli
Dziewczyny się uspokoiły i przebrały się, a ja ubrałam to : <kliknij>. Teraz czekamy na chłopaków. Spóźniali się ciekawe czemu? No ale trudno weszłam na TT i dodałam wpis : ''Czekam, ale się nie doczekam'' minute potem zadzwonił dzwonek do drzwi, a po chwili mama nas zawołała. Zaszliśmy z dziewczynami po schodach. Chłopaki zabrali nas na małą przejażdżkę. Czułam, że ktoś się na mnie patrzy. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam Naill'a. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił to. Po chwili dotarliśmy do miasta. Poszliśmy na lody. 
- Możemy pogadać - zapytał mnie Niall
- Ok, ale o czym?
--------------------------------------------------------------
Ten rożdźiał nie jest zły prosze komentujcie.
Naprawde chce znać waszą opinię  pa <3

sobota, 8 września 2012

Rożdział 2

 Oczami Charli
Zakupy trwały 3 i pół godziny. Ja wydałam wszystkie moje kieszonkowe, ale za to kupiłam super bluze i spodnie. Sofi kupiła spodnie i buty. Roki kupiła tylko trampki. Po zakończeniu zakupów poszliśmy do mojego domu. Mama powiedziała, żeby dziewczyny do niej nie mowiły pani tylko ciociu. Pogadałyśmy chwile, a potem każda poszła do swojego domu. Ja zaczęłam się pakować bo już jutro wyjeżdzamy do Londynu. Umieliśmy mówić płynnie po angielsku, szkołę dokończymy za granicą więc nie było powodów żeby nie jechać. Jutro napewno bedzie idealnie.
NASTĘPNY DZIEŃ
To już dziś, dziś jedziemy do wymarzonego miejsca, miejsca, w którym będziemy kontynuować naukę i pielęgnować umiejętność porozumiewania się w języku angielskim. Samolot mieliśmy na godzinę 4:00, a ja wstałam o 2:00 i odrazu popędziłam do łazienki jak to zawsze bo mama też długo tam siedziała więc wstałam od niej wcześniej, żeby nie czekać na swoją kolejkę godzinami. Zrobiłam sobie kąpiel z bąbelkami, czyli pianą. Ubrałam się w to : <kliknij, żeby zobaczyć w co się ubrałam> zrobiłam koka i lekki makijaż, a potem poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Gdy zeszłam po schodach zobaczyłam moją mamę rozmawiającą przez telefon. Nie zwracając na nią uwagę poszłam zrobić sobie kanapkę. Zjadłam z apetytem popijając sokiem pomarańczowym, moim ulubionym. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. To była Roki i Sofi. Weszły i o godzinie 3:20 wyszłyśmy z mojego domu i wsiedliśmy do samochodu mojej mamy.
NA LOTNISKU I W SAMOLOCIE
Odprawa trwała 1,5 godziny, ale nie w tym był problem. Problem pojawił się przy oddawaniu biletów. Okazało się, że Sofi nie ma biletu, więc była straszna panika samolot odlatywał za 5 minut!!!
- To jakaś paranoja!!! - wrzasnęłam 
- Czemu to musiało spotkać nas!? - Roki była czerwona od złości
- F**k!!! - krzyknęła Sofi
- Drogie panie możecie kupić brakujący bilet teraz tu u mnie - powiedziała bileterka
- Ufff - odetknełyśmy wszystkie razem z ulgi, mama zapłaciła i wsiedliśmy do samolotu na swoje miejsca. Lot upłynął szybko, ale męcząco tylko mama i Roki spały, ja słuchałam muzyki, Sofi podziwiała widoki z okna samolotu. Gdy wyszłyśmy z niego byłyśmy zszokowane tym co zobaczyłyśmy. Zamiast małych domków były wieżowce jeden koło drugiego. Stałyśmy tak jeszcze z 5 minut, a potem usłyszałyśmy krzyk
- Dziewczęta Tu Tuu Tuuuu - po angielsku wołał nas jakiś pan. Mama powiedziała, że to jej nowy szef. Wziął mnie i dziewczyny do naszego nowego domu, a mamę na zwiedzanie biura (bo mama pracuje jako business woman, czyli kobieta biznesu.
Oczami Charli
 Dom był piękny wyglądał tak : dom, a w środku było jeszcze piękniej. Były tam cztery pokoje. Ja wybrałam zielono-biały, Sofi czerwono-biały, a Roki kremowo-różowy. To były nasze ulubione kolory. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam. Niestety długo nie spałam bo Roki i Sofi śmiały się tak, że mnie obudziły więc postanowiłam, że zrobię sobie kanapkę. Poszłam do kuchni, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. O mało bym nie zemdlała. W drzwiach stała mama całująca się z szefem. Nic nie mówiąc trzasnęłam drzwiami i jak najszybciej pobiegłam do mojego pokoju. Mama mnie nie zauważyła, ale dziewczyny tak. Razem za mną pobiegły do mojego pokoju.
- Co się stało? - zapytała Sofi
- Moja mama chyba nie dostała awansu. Ona chyba ma tu chłopaka! - krzyknęłam cała w łazach. Dziewczyny się nic nie odzywały.
- Może tylko ci się zdawało - powiedziała Roki
- Czy gdyby mi się zdawało to bym płakała?! - odpowiedziałam
- Nie martw się - uspokajała mnie Sofi
- Ok może i lepiej, że mama ma chłopaka - powiedziałam, a dziewczyny tylko się śmiały, a ja razem z nimi.
Gdy zeszłam na dół zobaczyłam, że mama jest szczęśliwa. Wtedy ja też byłam szczęśliwa i nie ważne, że to tak wygląda...
NASTĘPNY DZIEŃ
Obudziłam się i zeszłam na dół. Dziewczyny już tam były. Wzięłam jabłko do ręki i usiadłam na krześle.
- Din don din don - rozległ się głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Sofi podeszła otwożyć. Nie minęła sekunda kiedy usłyszałyśmy pisk. Nie zastanawiając się podeszłyśmy do drzwi. Sofi leżała na ziemi a nad nią był jakiś chłopak, który przyglądał się jej czy nic jej nie jest. 
- Aaaaaaaaaaaaa!!! - usłyszałam znowu krzyk Roki. Podeszłam bliżej i zobaczyłam szokujący widok. W drzwiach stał zespół ONE DIRECTION. Stanęłam jak wryta. Powiedziałam tylko :
- CO?!
- Hej jestem Niall jesteśmy waszymi sąsiadami, mieszkamy trzy domy dalej. - powiedział chłopak po angielsku.
- Hejjjjj jjjjjeeesstemm Charli miło mi cię poznać - odpowiedziałam też po angielsku.
- Ja jestem Louis to jest Harry to Zayn, a to Liam. - powiedział inny chłopak
- To jest Roki a ta na ziemi to Sofi - mówiłam
- Aha fajne imiona - powiedział Niall
- Dzięki - odezwała się wreście Roki. Jesteśmy z Polski, a i tak mamy angielskie imiona.
- Chodźcie do nas poznamy się lepiej. - powiedział Louis
- Ok, dziewczyny idziecie?
- Pytanie, no pewnie, że tak! - powiedziała budząca się Sofi
- To idziemy - mówił Zayn
Poszłyśmy do ich domu. Był piękny, ale jednocześnie taki jak inne domy. Chyba chcieli, żeby nikt ich nie zauważył. Chłopaki wygłupiali się i zadawali nam dużo pytań, a my im. O godzinie 20:45 wróciliśmy do domu. Mama już zrobiła kolacje. Zjedliśmy wszystko i poszliśmy do pokoju spać. Ja wzięłam jeszcze kąpiel i umyłam włosy, ubrałam moją piżamkę : 
i poszłam spać. Jutro chłopaki też przyjdą więc muszę się wyspać tak jak dziewczyny.
-------------------------------------------------------------------
Ten roźdźiał pisałam przez trzy dni nie sądzę żeby mi się udała, ale nie mówię, że jest zły. 
Zobaczyłam, że nie komentujecie moich postów więc proszę was o komentarze teraz może
mój blog nie jest super, ale staram się. Komentujcie, mówcie co jest nie tak chce znać waszą opinię.
Obiecuję, że każdy nowy post będzie coraz lepszy, ale nie mówię, że wszystkie będą takie 
czasami mi też coś się nie uda więc musicie mi wybaczyć. 
Pa pa miłego czytania i czekajcie na nowe wpisy pa kocham was!

poniedziałek, 3 września 2012

Roździał 1

Oczami Charli :
Wczoraj prawie całą noc nie spałam. Dziś zakończenie roku szkolnego. Wstałam niechętnie z łóżka i powoli kołysząc się na boki z głową w dół i rękami przed sobą (wyglądałam jak 'zombi') podeszłam do szafy i wybrałam ubrania na dziś. Zrobiłam to co miałam zrobić w łazięce i wyszłam z niej ubrana tak : <kliknij aby zobaczyć jak byłam ubrana> i z lekkim makijażem. Zjadłam śniadanie i spakowałam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy. Była 7:30 kiedy zadzwoniła moja przyjaciółka Roki :
- Hej idziemy dziś razem do szkoły? - zapytała mnie
- No pewnie, a Sofi z nami nie idzie? - powiedziałam
- Dzwoniłam do niej ale nie odbiera - mówiła
- Biedactwo pewnie się jeszcze nie pozbierała po rozstaniu z Chris'em...
- Widocznie, ale napewno będzie na zakonczeńczeniu.
- Masz racje Roki to za 30 minut się widzimy pa
- Pa
I się rozłączyłam. Szkoda mi Sofi, ciekawe dlaczego Chris ją zucił? Niewiem, ale nie chce się tym martwić w końcu dziś ostatni dzień szkoły. Założyłam byty i wyszłam z domu. Spotkałam Roki i razem poszliśmy do szkoły. Dyrektor gadał z dwie godziny. Powiem szczerze, gdybym mogła to bym już z tamtad poszła, ale musze czekać na rozdanie dyplomów, które zawsze było na końcu. Gdy już ten cały 'cyrk' się skończył poszłam porozmawiać z Sofi.
- Cześć Sofi - rzuciłam na dobry początek
- No cześć - odpowiedziała mi
- Czemu jesteś smutna? Uśmiechnij się pokaż ząbki - po tym zdaniu obie wybuchłyśmy śmiechem.
- Umiesz rozbawić człowieka, ale nie często to robisz troche szkoda bo jesteś w tym naprawde dobra. - powiedziała.
Ona miała racje nie byłam typem wesołka w naszej paczce, ale od czasu do czasu powiem coś zabawnego.
Oczami Sofi :
Dobrze mi się spędza czas z Charli, lubie sięz nią wygłupiać bo odrazu poprawia mi sie humor. To prawda mój chłopak Chris mnie żucił. Powiedział, że nie poświęcam mu dużo czasu i poszedł. Nikomu o tym nie mówiłam. Myślałam o tym ale z zamyśleń wyrwał mnie głos Roki.
- Idziemy na lody idziesz z nami? - zapytała mnie
- Nie dzięki pójde już do domu. - odpowiedziałam
- Oj nie bądź taka... - powiedziała Charli z miną zbitego psa.
- Noooo ok, ale wracamy ZA ! GODZINE! - powiedziałam z lekko podniesionym głosem na ostatnie słowa.
- JEST!!! - krzyknęły razem Chaeli i Roki, a ja tylko cicho zachichotałam.
Oczami Charli :
Szliśmy w stronę stoiska z lodami. Ja zapłaciłam, a dziewczyny usiadły do stolika, mieliśmy szczęście, że było mało ludzi i mieliśmy gdzie usiąść. Chcieliśmy już iść, ale nagle zadzwonił do mnie telefon to była mama przeprosiłam dziewczyny i odebrałam telefon.
- Hej mamo co tam? - zapytałam 
- He...hej cóRciUu... - powiedziała zdyszana.
- Mamo co sie stało? - aż wstałam z nerwów.
Nie otrzymałam odpowiedzi, ale po chwili mama powiedziała piskliwum głosem szczęścia :
- DOSTAŁAM AWANS!!!!!!!!!
- CO?! - powiedziałam i usiadłam z wrazenia, a z oczu popłyneły mi łzy - momo nie żartuj w takich sprawach.
- Córciu czy ja mówie jakbym żartowała? - również płacząc - Jedziemy do Londynu możesz zabrać koleżanki i jutro jedziemy!!! - powiedziała i się rozłączyła.
- I co? - zapytała Roki, a ja schowałam telefon i popatrzyłam na nich, potem powiedziałam tak cicho jak to było możliwe :
- Dziewczyny wstańcie bo zaraz będziecie musiały usiąść. - posłusznie zrobiły to co im powiedziałam. Złapałam głęboki wdech i wrzasnełam :
- JEDZIEMY DO LONDYNU!!! MOJA MAMA DOSTAŁA AWANS!!!
- CO?! - powiedziały razem Roki i Sofi jakby to było zaplanowane i usiadły. 
- To musimy to jakoś uczcić! idziemy na zakupy i po zgody rodziców i jedziemy na PODBÓJ LONDYNU!!!!!!!! - powiedziała Sofi.
Wzięły mnie pod ręke, Sofi z prawej, a Roki z lewej i poszliśmy na zakupy!

niedziela, 2 września 2012

OGŁOSZENIE!!!

Do moich czytelniczek!
Kochane! Dopiero zaczynam pisać i nowe posty będe dodawac około 20 dni może wcześniej więc czekajcie cierpliwie i zobaczycie czy ten blog ma sens czy nie. Mam nadzieje, że ma od jutra zaczynam rozdział pierwszy, ale zobaczymy kiedy go dodam na bloga w tym czasie co będe pisała podam inny fajny blog o One Direction oto link do niego : http://nikaa99.blog.interia.pl/?pack=4 Miłego czytania a i nie opuszczajcie mnie niedługo u mnie też pojawia się moje posty papa KOCHAM WAS!

Bohaterowie

SOFI - Ma 16 lat i nieoczekiwany styl. Ma brata Pfilip'a ,który ma 10 lat i siostre Alex, która ma 14 lat. Pochodzi z niezbyt bogatej rodziny. Lubi dobrze się bawić tak jak jej przyjaciółki ale ona umie rozkręcić impreze!

ROKI - Ma 16 lat. Jest jasną blądynką z piwnymi oczami. Jest strasznie spóźnialska ale ma za to świetne poczucie humoru. Ma brata Greg'a, który ma 13 lat. Pochodzi z bogatej rodziny. Ma talent jak się okaże w pewnym momencie.

CHARLIE (Czarli) - Ma 16 lat i przyjaźni się z Sofi i Roki. Jest bardzo skromna i nieśmiała ale potrafi czasem coś zbroić. Nie ma rodzeństwa. Żyje tylko sama z mamą bo ojciec ich zostawił gdy miała 10 lat. Od tamtej pory nie radzi sobie z problemami tylko je omija.