sobota, 8 września 2012

Rożdział 2

 Oczami Charli
Zakupy trwały 3 i pół godziny. Ja wydałam wszystkie moje kieszonkowe, ale za to kupiłam super bluze i spodnie. Sofi kupiła spodnie i buty. Roki kupiła tylko trampki. Po zakończeniu zakupów poszliśmy do mojego domu. Mama powiedziała, żeby dziewczyny do niej nie mowiły pani tylko ciociu. Pogadałyśmy chwile, a potem każda poszła do swojego domu. Ja zaczęłam się pakować bo już jutro wyjeżdzamy do Londynu. Umieliśmy mówić płynnie po angielsku, szkołę dokończymy za granicą więc nie było powodów żeby nie jechać. Jutro napewno bedzie idealnie.
NASTĘPNY DZIEŃ
To już dziś, dziś jedziemy do wymarzonego miejsca, miejsca, w którym będziemy kontynuować naukę i pielęgnować umiejętność porozumiewania się w języku angielskim. Samolot mieliśmy na godzinę 4:00, a ja wstałam o 2:00 i odrazu popędziłam do łazienki jak to zawsze bo mama też długo tam siedziała więc wstałam od niej wcześniej, żeby nie czekać na swoją kolejkę godzinami. Zrobiłam sobie kąpiel z bąbelkami, czyli pianą. Ubrałam się w to : <kliknij, żeby zobaczyć w co się ubrałam> zrobiłam koka i lekki makijaż, a potem poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie. Gdy zeszłam po schodach zobaczyłam moją mamę rozmawiającą przez telefon. Nie zwracając na nią uwagę poszłam zrobić sobie kanapkę. Zjadłam z apetytem popijając sokiem pomarańczowym, moim ulubionym. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. To była Roki i Sofi. Weszły i o godzinie 3:20 wyszłyśmy z mojego domu i wsiedliśmy do samochodu mojej mamy.
NA LOTNISKU I W SAMOLOCIE
Odprawa trwała 1,5 godziny, ale nie w tym był problem. Problem pojawił się przy oddawaniu biletów. Okazało się, że Sofi nie ma biletu, więc była straszna panika samolot odlatywał za 5 minut!!!
- To jakaś paranoja!!! - wrzasnęłam 
- Czemu to musiało spotkać nas!? - Roki była czerwona od złości
- F**k!!! - krzyknęła Sofi
- Drogie panie możecie kupić brakujący bilet teraz tu u mnie - powiedziała bileterka
- Ufff - odetknełyśmy wszystkie razem z ulgi, mama zapłaciła i wsiedliśmy do samolotu na swoje miejsca. Lot upłynął szybko, ale męcząco tylko mama i Roki spały, ja słuchałam muzyki, Sofi podziwiała widoki z okna samolotu. Gdy wyszłyśmy z niego byłyśmy zszokowane tym co zobaczyłyśmy. Zamiast małych domków były wieżowce jeden koło drugiego. Stałyśmy tak jeszcze z 5 minut, a potem usłyszałyśmy krzyk
- Dziewczęta Tu Tuu Tuuuu - po angielsku wołał nas jakiś pan. Mama powiedziała, że to jej nowy szef. Wziął mnie i dziewczyny do naszego nowego domu, a mamę na zwiedzanie biura (bo mama pracuje jako business woman, czyli kobieta biznesu.
Oczami Charli
 Dom był piękny wyglądał tak : dom, a w środku było jeszcze piękniej. Były tam cztery pokoje. Ja wybrałam zielono-biały, Sofi czerwono-biały, a Roki kremowo-różowy. To były nasze ulubione kolory. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam. Niestety długo nie spałam bo Roki i Sofi śmiały się tak, że mnie obudziły więc postanowiłam, że zrobię sobie kanapkę. Poszłam do kuchni, ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszłam do nich i je otworzyłam. O mało bym nie zemdlała. W drzwiach stała mama całująca się z szefem. Nic nie mówiąc trzasnęłam drzwiami i jak najszybciej pobiegłam do mojego pokoju. Mama mnie nie zauważyła, ale dziewczyny tak. Razem za mną pobiegły do mojego pokoju.
- Co się stało? - zapytała Sofi
- Moja mama chyba nie dostała awansu. Ona chyba ma tu chłopaka! - krzyknęłam cała w łazach. Dziewczyny się nic nie odzywały.
- Może tylko ci się zdawało - powiedziała Roki
- Czy gdyby mi się zdawało to bym płakała?! - odpowiedziałam
- Nie martw się - uspokajała mnie Sofi
- Ok może i lepiej, że mama ma chłopaka - powiedziałam, a dziewczyny tylko się śmiały, a ja razem z nimi.
Gdy zeszłam na dół zobaczyłam, że mama jest szczęśliwa. Wtedy ja też byłam szczęśliwa i nie ważne, że to tak wygląda...
NASTĘPNY DZIEŃ
Obudziłam się i zeszłam na dół. Dziewczyny już tam były. Wzięłam jabłko do ręki i usiadłam na krześle.
- Din don din don - rozległ się głośny dźwięk dzwonka do drzwi. Sofi podeszła otwożyć. Nie minęła sekunda kiedy usłyszałyśmy pisk. Nie zastanawiając się podeszłyśmy do drzwi. Sofi leżała na ziemi a nad nią był jakiś chłopak, który przyglądał się jej czy nic jej nie jest. 
- Aaaaaaaaaaaaa!!! - usłyszałam znowu krzyk Roki. Podeszłam bliżej i zobaczyłam szokujący widok. W drzwiach stał zespół ONE DIRECTION. Stanęłam jak wryta. Powiedziałam tylko :
- CO?!
- Hej jestem Niall jesteśmy waszymi sąsiadami, mieszkamy trzy domy dalej. - powiedział chłopak po angielsku.
- Hejjjjj jjjjjeeesstemm Charli miło mi cię poznać - odpowiedziałam też po angielsku.
- Ja jestem Louis to jest Harry to Zayn, a to Liam. - powiedział inny chłopak
- To jest Roki a ta na ziemi to Sofi - mówiłam
- Aha fajne imiona - powiedział Niall
- Dzięki - odezwała się wreście Roki. Jesteśmy z Polski, a i tak mamy angielskie imiona.
- Chodźcie do nas poznamy się lepiej. - powiedział Louis
- Ok, dziewczyny idziecie?
- Pytanie, no pewnie, że tak! - powiedziała budząca się Sofi
- To idziemy - mówił Zayn
Poszłyśmy do ich domu. Był piękny, ale jednocześnie taki jak inne domy. Chyba chcieli, żeby nikt ich nie zauważył. Chłopaki wygłupiali się i zadawali nam dużo pytań, a my im. O godzinie 20:45 wróciliśmy do domu. Mama już zrobiła kolacje. Zjedliśmy wszystko i poszliśmy do pokoju spać. Ja wzięłam jeszcze kąpiel i umyłam włosy, ubrałam moją piżamkę : 
i poszłam spać. Jutro chłopaki też przyjdą więc muszę się wyspać tak jak dziewczyny.
-------------------------------------------------------------------
Ten roźdźiał pisałam przez trzy dni nie sądzę żeby mi się udała, ale nie mówię, że jest zły. 
Zobaczyłam, że nie komentujecie moich postów więc proszę was o komentarze teraz może
mój blog nie jest super, ale staram się. Komentujcie, mówcie co jest nie tak chce znać waszą opinię.
Obiecuję, że każdy nowy post będzie coraz lepszy, ale nie mówię, że wszystkie będą takie 
czasami mi też coś się nie uda więc musicie mi wybaczyć. 
Pa pa miłego czytania i czekajcie na nowe wpisy pa kocham was!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz