- Ok no to chodź powiesz mi - uśmiechnęłam się do niego
Poszliśmy trochę dalej od naszych znajomych.
- Charli... mogę ci zaufać? - zaczął błagalnym głosem patrząc w ziemię, a ja w tej chwili popatrzyłam na niego.
- Tak, oczywiście - odpowiedziałam niewiedząc co chce mi przez to powiedzieć.
- Bo... taka osoba potrzebuje teraz wsparcia... to jest chłopak, on jest teraz bardzo smutny... - opowiedział Niall po chwili namysłu.
- A czy ja znam tego chłopca? - spytałam, ale wiedziałam kto nim był.
- Tak i on ciebie też
- A czemu on jest smutny?
- Yyy ma kłopot... powiedzmy dotyczący... yyy... dziewczyny
- Ok pomogę mu
- Dzięki jesteś kochana - przytulił mnie i poszliśmy do reszty. Gadaliśmy i śmialiśmy się, a ja wciąż myślałam o TYM chłopcu, o którym opowiadał mi Nialler. Zaczęło padać, wiać wiatr i grzmieć. Chłopaki odprowadzili nas do ich domu i tam dokończyliśmy rozmowę. O godzinie 1:20 w nocy wróciliśmy do domu. Mama wróciła już z pracy i nie łatwo było się wymigać.
- Gdzie byłyście?! - krzyknęła, a my patrząc się jedna na drugą powiedziałyśmy razem.
- U chłopaków
- CO?! co tam robiłyście o tak późnej poże?! - powiedziała ze złością, a ja zadrżałam
- Mamo... - położyłam jej rękę na ramieniu i przechyliłam lekko głowę na bok potem powiedziałam kiwając ją - zaufaj mi nic się nie stało - uśmiechnęłam się i poszliśmy do swoich pokoi.
TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Znałam już One Direction bardzo dobrze. Niall był moim najlepszym kumplem. Pocieszał mnie, przytulał, ale bardzo często robił to drugie. Znowu myślałam nad TYM chłopcem, o którym mi opowiadał Nialler. Napisałam mu sms-a : ''Hej Niall jak nie masz nic do roboty to może pójdziemy do parku muszę z tobą pogadać''. Nie musiałam długo czekać bo po 2 minutach dostałam odpowiedz : ''Pewnie może być za 15 minut? Odpisałam mu twierdząco. Ubrałam się w to : <kliknij> , spiełam włosy w niedbałego koka i wyszłam z domu.
***
Doszłam do parku, a Niall już tam czekał. Usiadłam koło niego na ławce i zaczęłam rozmowe.
- Myślałam o tym co mi powiedziałeś i sądzę, że... - uśmiechnęłam się do niego - pomogę CI z tą dziewczyną - zaniemuwił
- Aaalee... to nie o mnie chodziło - wymamrotał, a ja się zarumieniłam i spuściłam głowe
- To o kogo chodziło?
- O... Harrego... - wyjąkał patrząc się na mnie - pomożesz mu?
- Pewnie, ale trzeba było tak od razu - uśmiechnęłam się - ok jak mamy już to za sobą to może pójdziemy na kawe?
- Super pomysł
- Super pomysł
Oczami Roki
No pięknie Niall i Charli poszli gadać, a mnie zostawili samą z Sofi i chłopakami z 1D no nie zupełnie byłam sama...Ale mimo to muszę przynajmniej UDAWAĆ zadowoloną. Jakoś nie miałam ochoty na śmiech, ale mimo to powtarzałam sobie : ROKI UŚMIECH DASZ RADE! Uhh... mam taką nadzieję no coż chyba trzeba będzie się zbierać bo jakoś nie sądzę żeby chciało mi się tu tak dalej siedzieć i wymuszać uśmiech.
- Może już pujdziemy? - zapytała Sofi co trochę mnie zdezoriętowało bo to ja chciałam zapytać.
- Ok - żuciłam szybko bo jak sami widzicie jestem już kłębkiem nerwów - sorki że podjełam decyzje za was ale też wolała bym już wracać - uśmiechnęłam się
- Nie ma sprawy tylko poczekamy na Charli i Niall'a i możemy iść. - powiedział Harry. Nie minęło pięć sekund jak przyszli.
- Może już pujdziemy? - zapytała Sofi co trochę mnie zdezoriętowało bo to ja chciałam zapytać.
- Ok - żuciłam szybko bo jak sami widzicie jestem już kłębkiem nerwów - sorki że podjełam decyzje za was ale też wolała bym już wracać - uśmiechnęłam się
- Nie ma sprawy tylko poczekamy na Charli i Niall'a i możemy iść. - powiedział Harry. Nie minęło pięć sekund jak przyszli.
Oczami Niall'a
Odprowadziliśmy dziewczyny do domu i sami wróciliśmy do swojego. Byłem zaskoczony tym, że wszyscy chcieli już wracać no ale co zrobić? Poszedłem do lodówki i prawie cały do niej wlazłem bo była taka pusta. Stwierdziłem, że trzeba kupić kilka potrzebnych rzeczy, a mianowicie - JEDZENIE!!! mmmm... na samą myśl cieknie mi ślinka. Ubrałem bluzę bo była już 19 i robiło się zimno. To dziwne, zazwyczaj w lipcu nie jest zimno.
- Chłopaki wychodzę do sklepu po papu ! Wrócę do godziny! Nie martwcie się! - niewiem po co powiedziałem to ostatnie zdanie bo i tak nigdy się o mnie nie martwią. Traktują mnie jak piąte koło u wozu. Dosłownie piąte! Powiadomiłem o moim 'spacerku' chłopaków i wyszedłem. Do najbliższego marketu jest spory kawałek. Mogłem wybrać się do sklepu niedaleko domu, ale postanowiłem, że MOJE jedzonko musi mieć więcej 'towarzyszów', a do tego potrzebny mi jest większy wybór. Szedłem ulicom i rozmyślałęm. Mam 19lat muszę zabrać się za szukanie żony! Nie wiadomo ile może mi to zająć! Analizowałem po kolei każdą dziewczynę, którą znałem i nagle...